W niedzielę 25 maja ulicami Warszawy przeszedł wielki Marsz za Polską, będący również, poza zademonstrowaniem swojego patriotyzmu i miłości do Ojczyzny, wyrazem poparcia dla kandydata na urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej dr Karola Nawrockiego. Frekwencja na „naszym” marszu jest podawana różnie w zależności od sympatii politycznych: od 50 (sic!) do 200 tysięcy ludzi. Myślę, że bliżej prawdy jest liczba 200 tysięcy, gdyż takie mrowie ludzi widziano tylko na marszach niepodległości.
Oczywiście do tej wysokiej frekwencji przyczynili się również członkowie Stowarzyszenia Solidarność Walcząca, zwłaszcza z Wrocławia i Warszawy. Tak jak i inni uczestnicy marszu byliśmy wszyscy „uzbrojeni” w typowe atrybuty marszowe: banery, koszulki, flagi, czapeczki i in. Uwagę zwracały zwłaszcza cztery wielkie „skrzydła” z napisem Solidarność Walcząca niesione z entuzjazmem przez naszych dzielnych kolegów.
Trasa przemarszu prowadziła od ronda de Gaulle’a do placu Zamkowego. Na samym początku odśpiewaliśmy Hymn Polski oraz Te Deum. Pieśni te odśpiewane przez tysiące gardeł dodały marszowi powagi, a nam wszystkim poczucia, że uczestniczmy w czymś niesłychanie ważnym, w czymś, co może wpłynąć na losy naszej Ojczyzny. Niektórzy, w tym pisząca te słowa, mieli łzy w oczach, jednak w trakcie przemarszu towarzyszył nam entuzjazm, radość, poczucie wspólnoty.
Na całej trasie towarzyszyła nam nadawana z głośników piękna, patriotyczna muzyka, zagłuszana przez entuzjastyczne okrzyki i hasła. Trzeba przyznać, że niektórzy wykazywali się niezwykłą inwencją w wymyślaniu na poczekaniu nowych, na ogół dowcipnych, nieznanych jeszcze haseł, podchwytywanych natychmiast przez setki osób. Warto nadmienić, że ani jeden okrzyk nie był chamski, wulgarny czy obrażający przeciwników politycznych, czym „nasz” marsz różnił się zdecydowanie od konkurencyjnego marszu, pożal się Boże, patriotów, przemierzającego ulice Warszawy w przeciwnym kierunku.
Podczas gdy nasza część kolumny znajdowała się gdzieś w połowie drogi, słyszeliśmy, że na placu Zamkowym trwają już przemówienia będące ukoronowaniem marszu. Na końcu usłyszeliśmy fragmenty płomiennej przemowy dr Karola Nawrockiego, dziękującego uczestnikom i na tym marsz zakończono.
Rozjechaliśmy się do domów w radosnym poczuciu, że właśnie zrobiliśmy coś ważnego, że znowu, jak kilkadziesiąt lat temu niektórzy z nas, zawalczyliśmy o dobry, suwerenny byt naszej Ojczyzny.