11listopada obchodziliśmy 106. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości po studwudziestotrzyletnim okresie zaborów. Jak co roku, w Narodowym Dniu Niepodległości, liczne grono członków Stowarzyszenia Solidarność Walcząca wzięło udział w Marszu Niepodległości w Warszawie. Niektórzy z nas uczestniczyli w uroczystościach państwowych z udziałem Prezydenta Rzeczypospolitej, a później, jak zwykle spotkaliśmy się przed budynkiem dawnej „Cepelii”, aby po wysłuchaniu odśpiewaniu hymnu narodowego i wysłuchaniu przemówień organizatorów wyruszyć w trasę marszu. Chwila, kiedy śpiewaliśmy Mazurka Dąbrowskiego w otoczeniu tysięcy flag polskich przyniesionych przez uczestników, przepełniona była prawdziwym, głębokim wzruszeniem, przenikającym wszystkich obecnych. Czuć było wspólnotę narodową, ciągłość historii i pokoleń. W morzu ludzi byli przybyli ze wszystkich zakątków kraju. Przyjeżdżaliśmy zarówno pojedynczo, jak i w zorganizowanych mniejszych i większych grupach, aby wyrazić naszą miłość i przywiązanie do Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. I nieważne było zmęczenie na koniec marszu. Wszyscy byliśmy szczęśliwi z uczestniczenia w tym wydarzeniu.
Szczególne wyrazy uznania należy oddać Mirce Kondratowicz, która jak zawsze dzielnie, wraz z Iwoną, przeszła całą trasę marszu (obydwie odziane w piękne chusty patriotyczne), a także Eugeniuszowi Dedeszko-Wiercińskiemu, który przywiózł wielki transparent z napisem: „Zawsze Wierni-Bóg,Honor,Ojczyzna- Solidarność Walcząca” oraz Edkowi Wóltańskiemu, jak zawsze niosącemu „skrzydło” z napisem „Solidarność Walcząca”. Obydwaj od początku do końca marszu dzielnie dźwigali drzewce, nie oddając nikomu, mimo narastającego zmęczenia. Dzięki temu grupa naszego Stowarzyszenia była dobrze widzialna i łatwo było się odnaleźć w razie chwilowego zagubienia się w tłumie.
Marsz w tym roku zgromadził zauważalnie większą liczbę osób niż w roku poprzednim. Jak zawsze z balkonu na Alejach Jerozolimskich byliśmy pozdrawiani przez mieszkającą tam rodzinę. Ich obecność i żywiołowość w pozdrawianiu maszerujących stały się już stałym elementem marszów patriotycznych w tym miejscu.
Po zakończeniu marszu, żegnając się, już umawialiśmy się na następny rok.
Przemek Lazarowicz