W czwartek 26 września br. członkowie Stowarzyszenia Solidarności Walczącej przyjechali z całej Polski do Gdyni, aby pożegnać śp. Romka Zwiercana. Znaliśmy Go wszyscy, był naszym kolegą, dla wielu przyjacielem, ceniliśmy i podziwialiśmy Jego niespożytą energię, pracowitość, niezwykłe zasługi dla Polski, ale także Jego poczucie humoru, koleżeńskość, skromność. Często w takich sytuacjach mówi się o osobie zmarłej: „będzie nam Go bardzo brakować”, ale te słowa w odniesieniu do Romka są niezwykle boleśnie prawdziwe, zadajemy sobie pytania, czy ktoś będzie w stanie Go zastąpić w Jego jakże licznych przedsięwzięciach, które, co rzadkie, doprowadzał do końca. Zadziwia, jak piękna i prosta była Jego życiowa droga: począwszy od niezłomnej walki o niepodległość Polski, poprzez pełne poświęcenia działania dla ludzi w potrzebie, po często katorżniczą pracę na rzecz upamiętniania historii i jej bohaterów. Jakimś cudem w tej bogatej działalności publicznej znajdował również czas dla rodziny: był cudownym dziadkiem, ojcem i mężem.
Jego życie było wspaniałe i takie też było Ostatnie Pożegnanie ze śp. Romkiem Zwiercanem. Wielu z obecnych na pogrzebie osób mówiło: „to był pogrzeb godny męża stanu”. Tak było, rzadko widzi się tak wspaniałą oprawę ceremonii pogrzebowej kogoś, kto nie pełnił najwyższych godności państwowych, był, można tak powiedzieć, zwykłym człowiekiem. Zwykłym, ale zarazem jednym z najbardziej niezwykłych ludzi, jakich znałam, jakich, jestem pewna, wszyscy znaliśmy.
Ceremonię pogrzebową rozpoczęła Msza Święta w kościele Najświętszego Serca Jezusa. Kościół wypełniony po brzegi, poczty sztandarowe, wokół skromnej urny z prochami Naszego Przyjaciela asysta wojskowa Marynarki Wojennej i ogromne wieńce. Wśród zebranych obecny jest Mateusz Morawiecki z żoną Iwoną, nasz przewodniczący Zbyszek Jagiełło, kilku posłów i innych osobistości życia publicznego i przede wszystkim my – Jego koledzy i przyjaciele, którzy tłumnie zjechaliśmy z całej Polski, wszyscy z opaskami SW na rękawie, z flagami. Zjechaliśmy z Warszawy, z Poznania, Zielonej Góry, Nowej Soli, Lublina, Nowej Rudy, Świdnicy, z Wrocławia i, oczywiście z Trójmiasta.
Wspaniałą homilię wygłosił ksiądz proboszcz (co rzadkie, poświęconą wyłącznie Zmarłemu), w której przedstawił sylwetkę śp. Romka – wojownika, patrioty, ojca rodziny.
Usłyszeliśmy również dwa listy biskupów, które to listy natchnęły nas wiarą i nadzieją, że Nasz Przyjaciel doczekał już nagrody w Niebie za swoje bogate i dobre życie.
Po mszy autokarami i samochodami udaliśmy się na cmentarz Marynarki Wojennej w Gdyni-Oksywiu, aby towarzyszyć śp. Romkowi w Jego ostatniej drodze. Cały czas była z nami wspaniała asysta wojskowa Marynarki Wojennej, która dodała jeszcze tej uroczystości splendoru i niezwykłej powagi.
Poruszające przemówienie nad urną z prochami Naszego Romka wygłosił Mateusz Morawiecki, przyjaciel Zmarłego. Powiedział, że ma nadzieję, że praca Romka nie zakończy się wraz z Jego śmiercią, że znajdą się ludzie, którzy będą kontynuować Jego dzieło.
Wszystkich obecnych niezwykle poruszyła mowa Zbyszka Jagiełły, bardzo osobista i wzruszająca. Wszyscy mieliśmy łzy w oczach, gdy opowiadał o łączącej ich przyjaźni.
Na zakończenie uroczystości odegrano pieśń „Śpij, kolego…”
Pożegnaliśmy Romka Zwiercana, pozostaliśmy w żałobie i smutku my, którzy będziemy pamiętać i wspominać Naszego Przyjaciela.
Małgosiu, wiedz, że uczucia wszystkich tych, którzy towarzyszyli Romkowi w Jego ostatniej drodze, czy to osobiście, czy z odległości, są teraz przy Tobie, żeby Cię wspierać i pocieszać w Twoim bólu i rozpaczy.