Strona głównaSolidarność WalczącaPismoSolidarność Walcząca Nr 21/51 (29 maja 1983 r.)

Solidarność Walcząca Nr 21/51 (29 maja 1983 r.)

Opublikowano

spot_img

Nakład 13 tys. egz. Nr 21/50, Cena 5 zł 29 maja 1983 r.

PISMO ORGANIZACJI SOLIDARNOŚĆ WALCZĄCA

KTÓRĘDY PÓJŚĆ?

Wywiad z Kornelem Morawieckim, członkiem Rady Solidarności Walczącej, przeprowadzony przez Niezależną Agencję Informacyjną.

NAI: Dla przeciętnego obywatela po dział Regionalny Komitet Strajkowy i Solidarność Walcząca to ciemna magia, wielu uważa, że jest to pewien rodzaj dwuwładzy. Co ty na to?

Kornel Morawiecki: Walka społeczeństwa z dławiącym je režimem wymaga zarazem koncentracji wysiłku jak i szerokości frontu. Nie ma dziś jednego oczywistego programu prowadzącego do zwycięstwa. Nie podał go nikt. W tej sytuacji wybór jednej drogi, jednego sposobu walki, jest nie tylko utopijny, ale i groźny. 13 grudnia dramatycznie przerwał drogę legalnej, pokojowej naprawy Rzeczypospolitej, za którą jako oczywistą opowiedziały się miliony. Którędy pójść teraz? Drogą samej odnowy moralnej, pracy u podstaw, strajków, manifestacji, czynnego oporu, ruchu „Non Violence”, raz jeszcze próbować porozumienia „na szczycie” czy może dać sobie z tym wszystkim spokój modlić się i czekać aż system sam się rozleci? A może próbować wszystkiego? I społeczeństwo próbuje, wyłania z siebie wielorakie prądy, kierunki i organizacje. Solidarność

Walcząca chciałaby być jedną z nich.

RKS jest sukcesem regionalnych władz NSZZ „Solidarność”. Nigdy tej sukcesji nie negowałem ani nie

lekceważyłem. Od pierwszego dnia wojny, do czerwca 1982 r. wydawałem, najpierw w imieniu, a potem z

ramienia RKSU „Z dnia na dzień”. I mimo różnic w podejściu do takich spraw jak zeszłoroczny 1 maja we

Wrocławiu, potrzeba manifestacji ulicznej, przekazywanie składek i organizacyjny skład RKS-u, we wszystkim

podporządkowywałem się decyzjom przewodniczącego Władysława Frasyniuka. Kiedy zrozumiałem, że nasze

koncepcję walki różnią się bardzo, poprosiłem o przyjęcie mojej rezygnacji ze stanowiska szefa propagandy w

RKS-u. Co przyjęto z zadowoleniem.

Nie byłem sam, i tak z podobnymi do mnie powstała Solidarność Walcząca najpierw pismo, następnie organizacja. Od tego czasu wiele się zmieniło. RKS wespół z nami wezwał do manifestacji 31 sierpnia | 10 listopada ubiegłego roku i ostatnio, 1 maja. Nastąpiła delegalizacja Związku, zwolniono Lecha Wałęsę, umocnił się autorytet Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej, która w swoim programie „Solidarność – Dziś” pisze, że będzie wspierać inicjatywy tworzenia odrębnych programów społeczno-politycznych i pragnie tworzyć płaszczyzny porozumienia i współdziałania z każdym, komu bliskie są cele naszego ruchu, ze wszystkimi nurtami społecznej aktywności, które przyjmują za swój ideał wolną i demokratyczną Polskę. Ideały mamy wspólne. Nas SW cechuje większą ogólność i radykalizm dążeń (patrz: „Manifest Solidarności”).

TKK w kraju, RKS w regionie, próbują koordynować, kierować masową działalnością Związku w nowych niezmiernie trudnych warunkach w podziemiu. Uważam, że do skutecznej walki o legalnie działający NSZZ „Solidarność potrzebna jest budowa kadrowej, podziemnej organizacji. Gdyby udało się ją stworzyć, stanowiłaby ona pewien rodzaj oparcia i samoobrony dla społeczeństwa, czym naśladowałaby role „Solidarności”. Ponadto byłaby niezależna od dalszego rozwoju wydarzeń, czynnikiem, który samą swą obecnością ważyłby na kierunku zachodzących przemian. Czy to się uda? Ostatnie wpadki RKSu wskazują, jak trudna jest w komunistycznym režimie wszelka podziemna działalność. Wybory są ryzykowne i niejednoznaczne i tak już pozostanie. Wiara zmieszana ze zwątpieniem, próby po omacku, ze świadomością, że warto, że tak trzeba.

Pozostaje jeszcze pytanie o dwuwładzę. SW nie uzurpuje sobie żadnej władzy związkowej. Nie stawia się w opozycji do RKS-ów w naszym i innych regionach. Owszem, występowały między RKSem a SW różnice stanowisk w takich sprawach, jak wspomniana już potrzeba demonstracji (czerwiec ub. roku), czy natychmiastowego poparcia strajku w Stoczni Gdańskiej po delegalizacji Związku (październik ub. roku). Ale ze swojej strony staraliśmy się o jak najściślejszą współpraca z RKS-em. W podejmowanych przezeń akcjach o wymianę informacji i utrzymania personalnego kontaktu (patrz: Komunikat z ostatniego spotkania z J. Piniorem). Jeżeli już, to nie o dwuwładzy można by tu mówić, ale dwu-służbie. Zarówno RKS, jak i my chcemy, aby struktura na swój sposób służyła społeczeństwu w jego walce o podmiotowość i zwycięstwo.

NAI: Zdajesz sobie zapewne sprawę, z nagonki na twoją osobę prowadzonej przez SB, nieraz akcji zakrojonej

-2-

na wielką skalę (ulotki, fałszywki SW itp.) mającej na celu wyrobienie w przeciętnym obywatelu obrazu, że jesteś przepraszamy za wyrażenie „wariatem politycznym”, a „SW” to niemal bojówka terrorystyczna. Czy nie uważasz, że samo kierowanie tych ataków to za mało? Czy nie należałoby przeprowadzić adekwatnej akcji wyjaśniającej cele i środki SW oraz Twój program polityczny?

K. M.: Władymir Bukowski, rosyjski pisarz i dysydent przymusowo zesłany na Zachód ujął tę sprawę krótko: „Społeczeństwa Zachodu boją się, że terroryści obalą tamtejsze rządy i obejmą władzę. U nas terroryści już są u władzy”. I chodzi o to, żeby obalić władzę terrorystów rządzących narodem wbrew jego woli, w oparciu o zorganizowany terror zwany „praworządnością i bezprawie zwane „prawem”, Przyznaję, że porównanie siły do zamiarów wygląda na „polityczne wariactwo”. Nawet więcej: jest nim. Ale po prostu nie wierzę, nie widzę lepszej alternatywy. Kompromis nie wchodzi w grę z tej prostej przyczyny, że terroryści co nie chcą pokazał to 13. grudnia. Rozbójnicy nie zwykli dzielić się łupem ze swoimi ofiarami i złudzeniem jest, że kiedykolwiek dzielić się będą. Można by się poddać, ale obawiam się, że skończyłoby się to gorzej, niż przyjęcie nierównej walki. Jest taka sentencja Konfucjusza: „ten, którego myši nie wybiega daleko, zobaczy udrękę z bliska”. Spójrzmy trochę dalej niż nasze polskie opłotki z „suwerenną” juntą i piratami z ZOMO I PROM-u. To są tylko mali egzekutorzy wielkiej polityki kremlowskich władców. A czego chcą tamci?- panować nad światem. A niech tam mówią praktyczni ludzie. Młodzież zachodnia protestująca przeciwko instalacji amerykańskich rakiet realistycznie zauważa: lepiej być czerwonym, niż martwym. Jakże krótkowzroczny ten realizm. Nie dostrzegając tego, że chcąc zachować życie za cenę niewoli i upodlenie siebie i innych, w końcu straci się je pewniej, a często i szybciej, niż broniąc wolności, prawdy i honoru. Bo ten świat jest tak urządzony, że zła może odnosić, i odnosi doraźne sukcesy, ale tuż za nimi nieubłaganie postępuje zagłada na zło-czyńców. Bowiem ostateczne zwycięstwo zawsze na tym świecie należy

do sprawiedliwych.

Pewno Innej odpowiedzi spodziewali się Panowie. Bardziej konkretnej. Spróbuję więc inaczej. Mój program

polityczny na „nie” jest prosty: obalić ten system, pozbawić władzy komunistów – terrorystów. Jaką jedną z dróg prowadzących do tego celu widzę budowę niezależnej organizacji SW. Rozumiem, że samo to nie wystarczy, że jest to taktyka nie na rychłe zwycięstwo, a raczej na przetrwanie, albo trwanie, ale nie w poddaństwie, lecz w walce. Jeszcze nigdy i nigdzie samej podziemnej organizacji, bez sprzyjających warunków zewnętrznych, nie udało się obalić żadnego režimu, nie mówiąc już o komunistycznym. Nie będę tu rozwijał problemu sprzyjających warunków. Rzeczy niby znana, a po troszę jak wróżenie z fusów. Jeden z tęższych polityków opozycji i „Solidarności”, Karol Modzelewski, 29 sierpnia 1980 roku po powrocie ze Stoczni Gdańskiej do VII zajezdni – siedziby RKSu we Wrocławiu stwierdził: „I czegóź oni chcą: wolnych związków zawodowych – komuniści nigdy na to się nie zgodzą”. I po 13 grudnia okazało się, że wówczas miał rację, a nie potem, kiedy tuż przed stanem wojennym mówił w Radomiu: „Böj to ich będzie ostatni”. Ta historyjka poucza, jak nieobliczalne bywają tzw.

obiektywne uwarunkowania. Na razie czerwoni trzymają się mocno. Na razie. A program na „tak”?- tu trzeba by wyjaśnić więcej (43 tomy, jak twierdzą zawsze najlepiej poinformowani

panowie z SB patrz fałszywka SW). Ograniczą się do jednego: budowa niepodległej Rzeczypospolitej Solidarnej. Co to takiego? (Frag. nieczytelny) do końca wiedział. Przyznaję: jest to hasło, uważam, że lepsze niż Rzeczpospolita Samorządna bardziej uniwersalne. Na temat tego hasła pisze nieco Manifest Solidarności”. Wylicza się następujące punkty ustroju zwanego tam solidaryzmem:

1) parlamentarne rządy wyłaniane w wolnych- demokratycznych wyborach spośród kandydatów ścierających się partii i programów politycznych

2) rynkową gospodarkę, z wykluczeniem wielkiej prywatnej własności środków produkcji, opartą o pracownicze

samorządy jako państwową formę zarządzania zakładami pracy,

3) swobodę słowa i zrzeszeń,

4) terytorialne samorządy wybierane i odpowiedzialne przed mieszkańcami danego terenu,

5) niezawisłe sądownictwo,

6)niezależny związek pracowniczy jednoczący na zasadach dobrowolności ludzi pracy wszystkich zawodów.

Prawie wszystkie te punkty różnią ten postulowany ustrój od realnego socjalizmu, punkty 2) | 6) różnią go od kapitalizmu. Czy taką mieszankę da się zrealizować? Nie wiem. I wcale nie upieram się, że musi być dokładnie taka. Na ten temat można by rzeczywiście pisać tomy (tylko nie ja, bo nie potrafię).

Eksperyment 18 miesięcy istnienia NSZZ „Solidarność” stanowił pierwszą przymiarkę do tego nowego ustroju. Okazało się, że krój nie jest najlepszy, że wymaga wielu poprawek i szycia na nowo, ale że sam zamiar nowego garnituru uchwycił, nie był zły. Okazało się co więcej, że komunistyczny gorset nie nadaje się ani do noszenia, ani do poprawy, a powrót do kapitalistycznego smokingu teraz nie wydaje się możliwy. Czym solidaryzm różni się od koncepcji socjaldemokratycznych? Wyraźnie stawia sprawy własności wielkich

środków produkcji i wagi związków zawodowych (pracowniczych). Te ostatnie stanowią, jak gdyby, w pozycji nowego rodzaju władzy w państwie pozycji władzy pracowniczej równoległej do władzy obywatelskiej reprezentowanej przez demokratycznie wybierany parlament. W cywilizacji europejskiej problem podziału władz na bogate tradycje zarówno teoretyczne, jak i praktyczne. We współczesnych społeczeństwach tylko komuniści uważają (i tylko ci, co są aktualnie przy władzy), że cała władza spoczywa w ich rękach i tak jest dobrze i tak ma

być na wieki wieków. W demokracjach zachodnich władza ustawodawcza oddzielona jest od

-3-

władzy wykonawczej (u nas ten rozdział jest fikcją, co potwierdzają głosowania Sejmu, nie mówiąc już o sposobie jego wyboru) i od władzy sądowniczej. Lecz nie ma tam czegoś takiego jak władza pracownicza. Choć w krajach anglosaskich rola związków zawodowych jest ogromna, to jednak ich prestiż i znaczenie w życiu społecznym ustępowały znaczeniu „Solidarności” u nas (między sierpniem 80 a grudniem 81). Tam, wobec prywatnej, zasadniczo, własności środków produkcji, pracownicy toczą spory z właścicielami. Kiedy prywatnych właścicieli nie ma pracownicy są zmuszeni bronić swoich interesów przed zagrożeniem ich ze strony władzy państwowej taka była w zamierzeniach rola NSZZ „Solidarność”. I sądzę, że nawet w przypadku demokratycznie wybranych władz państwowych twór taki, jakim był nasz Związek, będzie potrzebny. Aby dbać o to, żeby rządy większości sprawowane były w harmonii z interesami ogółu i zagwarantowaniem podstawowych ekonomicznych interesów mniejszości zwłaszcza tej najuboższej. Tyle o solidaryźmie i Rzeczypospolitej Solidarnej. O środkach SW nie będę tu mówił. Są one tak skromne, że doprawdy nie ma o czym mówić. A może nie zawadzi odrobina tajności, ostatecznie siedzę, siedzimy,

w podziemiu.

NAI : Czy jest możliwe kontrolowanie władzy sprawowanej przez PZPR? Czy jest to realne?

K.M. Nie, nie jest ani możliwe, ani reaine kontrolowanie obecnej władzy sprawowanej przez PZPR. Jest możliwe i realne pozbawienie PZPR władzy albo pozostawienie tej partii takiej cząstki władzy, jaka przypadnie jej w udziale po

przeprowadzeniu demokratycznych wyborów do Sejmu. Dopóki to ostatnie nie nastąpi, możemy tylko siłą

społecznego oporu ograniczyć faktyczny zakres władzy bezprawnie sprawowanej nad narodem przez oligarchię

PZPR-u (bo przecież władzy tej nie sprawują szarzy członkowie partii). NAI: Czy uważasz za możliwe utworzenie niezależnych partii politycznych w PRL?

K.M. W PRL wykluczone. W poprzednich odpowiedziach wskazywałem na totalitarny charakter režimu. Tu o żadnej tolerowanej przez režim niezależności politycznej nie może być mowy (patrz: przypadek KPN). Nawet taka potęga duchowa i organizacyjna jak Kościół, tylko z najwyższym trudem i tylko przy jawnym wsparciu całego bez mała narody utrzymuje swą niezależność.

NAI: Część społeczeństwa, może nawet większość, uważa że położenie geopolityczne Polski nie pozwala nam na pełny proces demokratyzacji, jaki to ma wpływ na działalność SW?

K.M. Taki, że SW jest. I że jest ciągle zagrożona tym, że może zostać rozbita, zanim zaistnieje na dobre. O geopolityce można by bez końca…. Jesteśmy tu nad Wisłą i Odrą. Tu powinniśmy czynić wszystko co w naszej mocy, żeby i nam i tym, którzy nas ciemiężą zaświeciła jutrzenka solidarności, żeby zapanowała solidarność między ludźmi i narodami.

16. maja 1983 r. (wywiad spontaniczny)

Przypomnijmy słowa JANA PAWŁA II, największego orędownika naszej idei SOLIDARNOŚCI. 15 czerwca 1982 roku

na sesji MOP w Genewie powiedział On:

„Solidarność pracy jest więc solidarnością, która rozszerza swoje horyzonty, by wraz z interesem jednostek i poszczególnych grup objąć dobro wspólne całej społeczności, tak na płaszczyźnie narodowej jak i międzynarodowej i planetarnej.”

Nikogo z nas nie może zabraknąć na zbliżającym się spotkaniu z Ojcem Świętym. Już dzisiaj pomyšimy o zapewnieniu sobie udziału w tym Spotkaniu. Niech stanie się Ono ogólnonarodowym świętem naszej Wiary, Godności i Wolności.

GRZEGORZ PRZEMYK

Około 20 tys. ludzi wzięło udział w pogrzebie maturzysty, który został

ZAMORDOWANY NA KOMISARIACIE MO

pobity na śmierć przez milicję. Wszelkie zgromadzenia publiczne milicja rozpędzała ostatnio siłą, ale w czasie pogrzebu

18-letniego Grzegorza Przemyka trzymała się z dala od tłumu. Niemniej w okolicach Starego Miasta skoncentrowano spore siły milicyjne, w tym 4 armatki wodne i 3 transportery opancerzone. W telegramie, który odczytany został na zakończenie Mszy Świętej, Lech Wałęsa napisał: „Każda śmierć jest bolesna, ale ta jest szczególnie tragiczna”. Około 8 tysięcy zebrało się w kościele św. Stanisława Kostki. Mszę żałobną odprawił ksiądz B. Dembowski, który nazwał przemyka symbolem czystej i wspaniałej młodzieży polskiej walczącej o wolną i sprawiedliwą Polskę. Biskup warszawski Wł. Miziołek przemawiając nad grobem powiedział: „Przyszliśmy tutaj w bólu i z poczuciem wewnętrznego protestu”. Ludzie mieli łzy w oczach, gdy wspominał on, że ostatnie egzaminy chłopiec będzie musiał zdać już w niebie. Tłum wzrosł chyba dwukrotnie w czasie, kiedy kondukt pogrzebowy kroczył w milczeniu ulicami Północnej Warszawy, niosąc w kierunku cmentarza na Powązkach sosnową trumnę. Przy otwartym grobie czekało już około 5 tys. ludzi. Lech Wałęsa w telegramie do matki chłopca, poetki Barbary Sadowskiej, zapewnił ją, że „dzieli jej ból po stracie syna i że ofiara ta nie będzie nigdy zapomniana”. B. Sadowska, jedna z 6 osób pobitych 3 maja w Klasztorze Sióstr Franciszkanek przy kościele Świętego Marcina, powiedziała, że jej syn został zmasakrowany przez milicję na Starym Mieście. PAP podała, że Prokuratura Generaina wszczęła energiczne śledztwo w sprawie śmierci G. Przemyka, włącznie z przeprowadzeniem sekcji zwłok i dokładnym przesłuchaniem świadków. Komunikat PAPU, podaje, że w śledztwie tym weźmie również udział adwokat wyznaczony przez matkę zmarłego. Barbara Sadowska powiedziała w środę w wywiadzie, że syn jej został zatrzymany na placu Zamkowym w pobliżu kościoła św. Marcina, 12 maja, a następnie zabrany na pobliski komisariat na ulicy (frag, nieczytelny)

4-

szkolnych Grzegorza zatrzymany wraz z nimi, miał być świadkiem pobicia chłopca, który został potem przewieziony do szpitala diagnostycznego. „Znalazłam go leżącego na noszach opowiada B. Sadowska – był bardzo słaby, trzymał się za brzuch. Nie zdając sobie sprawy z powagi obrażeń, matka zabrała syna do domu. W dalszym ciągu narzekał jednak na bole, wymiotował krwią i nie mógł oddać moczu. „Naprawdę cierpiał, przykro mu było, że sprawia mi kłopot, bo wiedział, że nie zagoiły mi się rany na rękach” – mówiła B. Sadowska pokazując dziennikarzem posiniaczone ramię i złamany palecm, pozostałości po napadzie na klasztor Sióstr Franciszkanek. Matka wezwała pogotowie, które zawiozło chłopca do szpitala na Solcu, gdzie w piątek wieczorem przeprowadzono operację. Niestety, na drugi dzień rano Grzegorz Przemyk zmarł. Świadectwo zgonu stwierdza, że śmierć nastąpiła z powodu ciężkich obrażeń śledziony, wątroby i innych organów wewnętrznych. Jak podała rodzina, milicyjna każń nie zostawiła na ciele chłopca żadnych śladów zewnętrznych. Biuletyn Solidarności podpisany przez Z. Bujaka, Z. Janasa i W. Kulerskiego wezwał do zorganizowanych akcji domagających się uczciwego śledztwa w sprawie tej śmierci i rozwiązania ZOMO. Do biuletynu dołączony był list poety W.. Woroszylskiego wzywający władze do położenia kresu bestialstwu. Lekarze, którzy otworzyli jamę brzuszną Przemyka czytamy w liście nie mogli już właściwie nic więcej zrobić, mieli przed sobą krwawą miazgę. Chirurdzy wychodzący z sali operacyjnej płakali nad ciałem zmasakrowanego chłopca, a to stwierdza Woroszylski – nieczęsto się zdarza. Oficjalne środki masowego przekazu nie zamieściły oskarżenia o bestialstwie milicji, ale wieść o nim rozeszła się błyskawicznie. Milicja natomiast utrzymuje, że młody człowiek został zatrzymany, gdyż awanturował się po pijanemu.

(za Washington Post,,)

Od redakcji. Nie oczekujemy na sensacyjny wynik procesu morderców Grzegorza Przemyka. Nazwiska tych, którzy odpowiedzialni są za tą śmierć i wiele innych zbrodni, są znane nam wszystkim,

GŁOSY I ODGŁOSY

Papież Jan Paweł drugi ponownie wystąpił w obronie praw robotniczych i związkowych. Przemawiając medialnie, Papież określił prawo robotników do własnych związków

zawodowych jako niezbywalne i niezastąpione. Podkreślił jednocześnie, że Kościół będzie nadal bronił praw robotniczych i potępiał niesprawiedliwość spotykającą ludzi pracy. XXX Apel przywódców „Solidarności”, związków branżowych i autonomicznych oraz ZPN o przywrócenie

pluralizmu związkowego i amnestię dla więźniów sumienia, dziennik gen. Jaruzelskiego „Rzeczpospolita” nazwał dziełem politycznych ekstremistów podejmujących awanturniczy i narodowy program. Komuś może się zdawać, że wszystko jest już wywrócone do góry nogami. Bynajmniej. Wszystko będzie na swoim miejscu, gdy dziennik zmieni tytuł na „Narodowa Wola” i zacznie pisać grażdanką.

XXX W liście otwartym do władz PRL robotnicy Stoczni Imienia Lenina i kilkunastu innych wielkich zakładów Trójmiasta zaprotestowali przeciw nasilającej się kampanii oszczerstw i oskarżeń prowadzonej w prasie oficjalnej i skierowanej przeciwko Lechowi Wałęsie oraz księdzu Jankowskiemu. Robotnicy uroczyście stwierdzają w tym liście, iż będą się przeciwstawiać przy użyciu wszystkich możliwych środków obrzydliwym i nieetycznym wysiłkom mającym na celu odebranie Lechowi Wałęsie i księdzu Jankowskiemu ich dobrego imienia i zaufania w świecie robotniczym.

XXX Głos o 1 maja inny: Zawiodłem się na robotnikach. Brałem udział w wielu pochodach głównie młodzież, inteligencja, pokolenia AK-owskie. Dane w prasie podziemnej przesadzone łącznie nie więcej niż 10 tys. ludzi. Cynicznie WRONa daje chleb, a „S” organizuje ludowi igrzyska. Jestem wściekły ludzie idą na ulice, aby się poganiać, a nie z potrzeby. To bojaźliwe rozładowanie się, przemykanie poboczami i podwórkami, panika na dźwięk sygnału karetek, itd. Myśl o jakiejś organizacji wydaje mi się coraz bardziej nierealna. Przyjdzie poprzestać na sformułowaniu ośrodka myśli niezależnej – i to jest plan minimum, a zarazem realny.

10.05 radiowęzeł zakładowy „Elwro” podał aktualny stan nowych związków: 163 osoby, w tym 63 emerytów! Zakład liczy około 6000 osób. Natomiast stan realizacji reformy w zakładach najlepiej widać na przykładzie wydziału PKI. Pracujące tam kobiety przez cały kwiecień i pierwszą dekadę maja… Nie miały nic do roboty. Otrzymywały 75% poborów.

XXX

18.05 na procesie „Wiadomości Bieżących przed Sądem we Wrocławiu adwokat H. Rossa oznajmił, że na własnej skórze doświadczył, iż warunki w polskim areszcie urągają wszystkim zasadom humanitaryzmu socjalistycznego. xxx Oparcie się rządu Jaruzelskiego na imporcie surowców i materiałów z ZSRR | innych krajów RWPG daje

XXX

następujące efekty ekonomiczne: zadłużenie PRL w tych krajach wynosi już 3,7 mld rubli transferowych, z tego w stosunku do ZSRR-3,1 mld rubli. W założeniach rządu przewiduje się, że zadłużenie to będzie rosnąć co roku o 1 mld+ odsetki. Wygląda to na realizację starej koncepcji Stalina wykupienie Polski przez ZSRR na własność. (relacja z zebrania prezesów i sekretarzy KW ZSL, „Obserwator Wojenny”, nr 20.)

DZIĘKUJEMY

Klepacze-3000, Pierwiosnki – 4000, Hel 2500, UI-1000, Ciocia-500, Fotograf-1450, Pan-2800,

Jurek-2000, Karol-2800, Trójkąt – 1500, Mysza i kot- 10000, Dyrektor-1600, Jans – 700, Krakus- 325, Stokrotka-200, Jerzy 1-300, Jözek- 500, Ryby- papier.

Numer zamknięto 24.05.1983 r.

Wydaje Agencja Informacyjna Solidarności Walczącej

Wersja przepisana

Wersja oryginalna

Aktualności

Pożegnanie Mamy śp. Haliny Lazarowicz

(Słowa Pożegnania skierowane przez Przemka Lazarowicza do swojej śp. Mamy Haliny podczas uroczystości pogrzebowych...

Uczczenie 162. rocznicy Powstania Styczniowego w Warszawie

W Warszawie odbyły się uroczystości upamiętniające 162. rocznicę wybuchu Powstania Styczniowego. W obchodach wzięło...

Zmarła śp. Halina Lazarowicz

Z żalem informujemy, że w wieku 94 lat, po przyjęciu sakramentu chorych, zmarła śp....

Andrzej Kisielewicz – nowym przewodniczącym Stowarzyszenia Solidarność Walcząca

W dniu 21.12.2024 roku w Centrum Historii Zajezdnia we Wrocławiu odbyło się Nadzwyczajne Walne...