Strona głównaSolidarność WalczącaPismoSolidarność Walcząca Nr 6/36 (6 lutego 1983 r.)

Solidarność Walcząca Nr 6/36 (6 lutego 1983 r.)

Opublikowano

spot_img

Nakład 14 tys. egz. Nr 6/36 Cena 5 zł.

PISMO ORGANIZACJI SOLIDARNOŚĆ WALCZĄCA 6 lutego 1983 г.

WLADKOWI, PIOTROWI I WSZYSTKIM CIERPIĄCYM NIEWINNIE

Czy można coś stracić co prawie nie było z tęsknoty ów wstało nadzieją zajaśniało, co szczęściem błysnęło, mignęło pragnieniem, a było najskrytszych m twej duszy marzeniem?

Co mogło być skałą, A było obłokiem, i miało być drogą a nie jednym krokiem, co chciało być wielkie i czyste i trwało, dla jednych-straszliwe dla drugich- wspaniałe.

A może tak będzie może nie stracone dni trudy i chwały te czasy szalone, miłości i wiary nadziei lepszego, czy to jest możliwe..? Ja wierzę, kolego!

KONSEKWENCJE PEWNEJ POMYŁKI Jedną z ważnych pomyłek władzy przy wprowadzeniu stanu Marek Samar wojennego było oczekiwanie, że uda się skłonić część kierownictwa „Solidarności” do kapitulacji wobec presji i zgody na utworzenie – w takiej czy innej formie – posłusznych, „samorządnych i niezależnych” związków zawodowych. Kalkulacja ta była najzupełniej logiczna: kierownictwo „Solidarności” było zróżnicowane pod względem radykalizmu i stopnia gotowości do kompromisu. Musiało tak być w ruchu tak ogromnym i działającym w takich warunkach, w jakich „Solidarność” działała. Co zrobi zespół uderzony, jeśli się go przyciśnie do muru? Będzie usiłował „ratować resztę”, zgodzi się na ustępstwo. Jeśli w końcu lat 40-tych poradzono sobie w ten sposób z partiami politycznymi, posiadającymi doświadczone kierownictwo i sprecyzowany program polityczny (niektóre z tych partii „zdobią” dziś FJN), to tym łatwiej można to było zrobić z ruchem młodym, niedoświadczonym i – poprzez swoje rozmiary – zróżnicowanym wewnętrznie. Tak się jednak nie stało. Wśród tysięcy poddanych presji ludzi załamały się nieliczne jednostki, choć skwapliwie pokazywano je w telewizji. Co jest najważniejsze, jednostki te natychmiast utraciły wszelki autorytet, który mogły mieć, aby umożliwić wykonanie rozkazu. Przy takiej logice swoich oczekiwań, władza czegoś nie zrozumiała. Wprowadzenie stanu wojennego okazało się brzemienną w skutki pomyłką. Pomyłka władzy polegała na pominięciu czynnika moralnego:

większość ludzi poddanych presji nie była w stanie wykonać czynu tak głęboko nieuczciwego i tak

sprzecznego z godnością ludzką, jak publiczne poparcie kłamstwa. Musieli odmówić, niezależnie

od konsekwencji osobistych i politycznych, jakie mogły wyniknąć z takiej odmowy. Natomiast ci,

którzy takiego poparcia udzielili, stracili natychmiast wszelki autorytet.

/c.d. na str.2/

-2-

Wiele zmieniło się w społeczeństwie, które przez 30 lat raczej posłusznie szło do urn i na pierwszomajowe pochody niewolników. Przestało działać przekonanie, że skoro nic tutaj się nie zmieni, to po co się sprzeciwiać. Świadomość, że odnawiając wezwanie mają pewne nieprzekraczalne granice dla kompromisu, wymykała się daleko poza środowiska opozycji demokratycznej lat 70-tych. W szczególności w Żydowskich kręgach najpewniej i najwyraźniej się przejawiała. Tego właśnie władza nie zrozumiała i co oczywiście zrozumieć nie mogła, a i nie zauważyła w wirze wydarzeń. A przecież już wielu ludzi dzisiaj wie, że nigdy w życiu nie dadzą się zapędzić do urny fałszywych wyborów ani na pierwszomajową manifestację posłuszeństwa. Wielu z nas już wie, a większość jest w pół drogi do przyjęcia takiej właśnie postawy. Większość z nas, mniej lub bardziej wyraźnie uświadomiła sobie, że wolność i godność osobista można zdobyć sami, sprzeciwiając się kłamstwu i złu oraz odmawiając współpracy.

Nie wiem, czy władza ustąpi pod naszym naporem, choć nie sądzę. Sądzę natomiast, że możemy tworzyć trwałą społeczność ludzi wolnych, chociaż taka może być społeczność podziemna. Nasze działania mają dwa aspekty: z jednej strony zmierzamy do wywarcia nacisku na władzę, a z drugiej strony uczymy się, jak wszyscy żyć jak wolni ludzie. Sądzę, że warto upowszechniać wiadomość o tej drugiej, bardziej skrytej stronie naszych działań. Niech one nam się przydadzą w długotrwałej walce, jaka nas czeka.

/Przedruk za „KOS”, nr 19/

Marek Samar

W jednym z poprzednich numerów „SW” informowaliśmy Czytelników o nowej formie represji

stosowanej przez władzę wobec działaczy „Solidarności”. Jest nią wielomiesięczna służba wojskowa.

Poniżej publikujemy list do Episkopatu matki jednego z działaczy przetrzymywanego w obozie w

Czerwonym Borze. List ten został napisany przed dwoma miesiącami, ale do tego czasu zmieniło się

jedynie to, że do obozów wojskowych trafiły dalsze osoby zwolnione z internowania z powodu

zawieszenia stanu wojennego. Musimy domagać się ich uwolnienia. Bez tego i bez amnestii dla

więźniów politycznych nie może być mowy o jakimkolwiek

Uprzejmie informuję, że w dniu 21 listopada 1982 r. byłam na widzeniu u syna w zwolnionej jednostce wojskowej w Czerwonym Borze. Zgromadzono tam 450 osób od 24 do 46 lat, wśród nich osoby, które brały czynny udział w „NSZZ Solidarność” (adwokaci, inżynierowie, nauczyciele, studenci, górnicy, plastycy, robotnicy z całej Polski). Ludzie, którzy nie byli nigdy w wojsku, zostali wcieleni bez względu na stan zdrowia. Są tam ludzie po resekcji żołądka, po operacjach, bez palców u rąk, o laskach, w okularach powyżej 5,5 dioptrii, a więc ludzie, którzy w normalnych warunkach nigdy by nie zostali powołani do wojska. Warunki polowe, wagony (podłoga ułożona na trawie), do 8 osób w wagonie, ogrzewanie piecyk elektryczny, tzw. „burżujka”. Ścisła cenzura, konieczność ze światem, praktycznie wysłuchanie Dziennika Telewizyjnego, radio niedozwolone. Żadnych wyjść poza teren przebywania. W jednym dniu odmówiło posiłku 450 osób i tym samym uzyskano na tzw. przesłuchania. Zadawano pytania o stosunek do Papieża, pozwolenie na widzenia. Odmówiono możliwości wysłuchania mszy św. w niedzielę przez radio. Pięć osób odmówiło wykonania rozkazu – zostały przekazane prokuraturze wojskowej. Codziennie po kilka osób bierze udział w przesłuchaniach w związku z „Solidarnością”.

Takich punktów jest 9 w Polsce. Jeden to ten, w którym byłam, o drugim wiadomo, że jest w Trzebiatowie. Pozostałych 7 nie wiem, gdzie.

Wszyscy żegnali mnie gestem zwycięstwa. Daję słowo, że postaram się dać znać władzom kościelnym, co niniejszym czynię. Jest to nowa forma internowania osób niewygodnych, pod płaszczem odbycia służby wojskowej. Świat musi wiedzieć, że zmieniła się forma ubezwłasnowolnienia się z zakłamaniem.

-3-

KRES ZŁUDZEŃ Czesław Miłosz Całkowita i bezwyjątkowa nieufność poszczególnego człowieka, a nad nim w górze państwo, na którego poczynania nie ma on żadnego wpływu, to, co określa życie mieszkańców tej Ziemi, z której pochodzę. Cieszy nas, którzy starali się dowiedzieć prawdę o faktach panującego tam systemu, byli pisarze polscy, węgierscy, rosyjscy, a także spotykali się na Zachodzie z niemocą, jakby podlegali potężnemu tabu. I choć wiedza jest niebezpieczna, gdyż oznacza koniec retoryki aroganckich intelektualistów, sięga to, co jeszcze nie jest normą, a co wydaje się jako zewnętrzne zagrożenie. Sądząc, że noc wyroków milczącego Boga historia zmierza do powtórzeń archetypów biblijnych, po to, żeby stąd zniknął postęp i sekularizacja, w obliczu paradoksu, odzwierciedla to, co przeżywały ludy Egiptu, Babilonu i Rzymu. Niematerialnie, a jednocześnie bogactwo oszołomienia zostaje zamienione na szereg aktywnych winności, z którymi wszyscy musimy się zmierzyć, mimo że nikt nie wie, kiedy po upływie czasu pojawią się owoce takich wydarzeń jak rewolucja węgierska 1956 roku, jak praska wiosna 1968 roku, jak „Solidarność” w Polsce były wielkimi próbami wydobycia się spod władzy kłamstwa i odzyskania godności, pasywnie zdobioną, by mogły zaistnieć. Każdy z tych kolejnych ruchów sięgał głębiej, obejmował większe nagromadzenia. Tak więc państwo totalitarne hoduje wroga i wściciela tych, którzy są poniżani. Nie należy się łudzić, że w tym ustroju nogi są czułą równowagą, która powstała w monarchiach zachodnioeuropejskich, które tworzą demokrację, równowagę pomiędzy wolę władzy a neoantykulturowymi stworzonymi wartościami. Polska w ostatnim roku pokazuje, jakie są realne stosunki pomiędzy rządzącą mniejszością a ogółem ludności jest tam jedynie dopuszczalny. Z wielkich marzeń o końcu alienacji i z nadzieją położenia kresu uciskowi człowieka przez człowieka zostaje tylko jedno posłanie i jedno żądanie – zwrócone do naszego gatunku, żeby człowiek się poddał.

Czesław Miłosz

Powyższy tekst/tytuł stanowi końcowy fragment wykładu pt. „O podboju” wygłoszonego przez Czesława Miłosza na Sorbonie. Wbrew ostatniemu zdaniu, wypowiedzianemu z goryczą przez autora, uważamy, że człowiekowi wciąż pozostaje możliwość i obowiązek walki. Red.

PRZEWODNICZĄCY PRON POPRAWIA HISTORIĘ

/Fragmenty listu ks. dr H. Goździewicza do J. Dobraczyńskiego: Szanowny Pan Jan Dobraczyński, Warszawa.

Jako wieloletni /przez ponad 30 lat/ sekretarz śp. Kardynała Stefana Wyszyńskiego uważam za obowiązek energicznie zaprotestować przeciwko nadużywaniu przez Pana autorytetu Irynasa Tysiąclecia w artykule pt. „Piasecki”, opublikowanym w numerze 223 (z 31 XII 1982 1 1 1 21 1983) „Słowa Powszechnego”. Próbuje Pan w wymienionym artykule (nie po raz pierwszy) kanonizować w opinii społeczeństwa katolickiego postać Bolesława Piaseckiego z całkowitym pominięciem tej jego działalności, która była szkodliwa dla Kościoła. Wbrew prawdzie historycznej powołuje się Pan na kardynała Wyszyńskiego, nastawiając czytelnika tak, aby odniósł wrażenie, że ks. Prymas był przyjacielem Piaseckiego. Widać to równie wyraźnie w artykule o Piaseckim, wydrukowanym w książce pt. „Obyśmy ten Pański dźwignął świat”.

Znane jest krytyczne stanowisko kardynała Wyszyńskiego wobec postaci Piaseckiego, szkodliwej dla Kościoła… Po powrocie z więzienia ks. kardynał Wyszyński ani razu przez 23 lata nie przyjął Piaseckiego. Piasecki, gdyby nie ciężka choroba, doniósłby na nowo do spotkania. Jest to oczywisty fałsz, bo przecież choroba ta nie trwała 13 lat. W ciągu tak długiego czasu mogłoby dojść do spotkania, gdyby ks. kardynał Wyszyński na nie się zgodził, ale Wyszyński stanowczo odmawiał przyjęcia Piaseckiego, mimo wielokrotnych jego starań, nawet poprzez wpływowe osoby. Ostatnia rozmowa ks. kardynała z Piaseckim miała miejsce w przeddzień aresztowania, 24 IX 1953 roku.

-4-

miejsce w przeddzień aresztowania, 24 IX 1953 roku. Ksiądz Prymas zdążył jeszcze zanotować w swoim kalendarium: „Bolesław Piasecki jest nieszczery, więc rozmowa z nim nie przynosi rezultatu. Podczas tej ostatniej rozmowy byłem przekonany, że p. Bolesław Piasecki wie o zamiarze rządu. Nie przychodził, by ostrzegać, tylko by wyczuć, czy ja coś wiem i czy nie zechcę się ratować z jego porady”.

Sztuczne podbudowanie opinii o Piaseckim przy pomocy niezgodnych z prawdą twierdzeń nie jest uczciwe. Nie można używać histerii. Ksiądz Prymas pisze: „Jednak Bolesław Piasecki był człowiekiem, który wyrządził wiele krzywd Kościołowi i Prymasowi na skutek swojego błędnego rozeznania sytuacji. Jednym z jego głównych błędów było to, że był oparciem dla wszystkich grup księży organizowanych przez UB do walki z Kościołem. Piasecki schodzi z tej ziemi z opinią wielkiego szkodnika”.

Stawianie na równi obok wielkiego Prymasa p. Bolesława Piaseckiego /w swym artykule używa Pan określenia „dwóch wielkich indywidualności”/ jest co najmniej nietaktowne, jeśli nie obraźliwe dla kardynała Wyszyńskiego. Jak można zestawiać osobę, która przyniosła tyle krzywdy Kościołowi, z Prymasem Tysiąclecia, broniącym nieugięcie praw Kościoła i Narodu.

Na zakończenie tego listu pozwalam sobie jeszcze przytoczyć słowa zapisane przez kardynała Wyszyńskiego w jego kalendarium pod datą 4.01.1979, po pogrzebie śp. Bolesława Piaseckiego, za którego nie przestaje się modlić: „Powtarzam ciągle, że mu wszystko odpuszczam, czym utrudniał

pracę Kościołowi”.

Ufam, że przyjmie Pan powyższy protest ze zrozumieniem i naprawi wyrządzone zło.

Z wyrazami szacunku,

ks. dr Hieronim Goździewicz, kier. Sekretariatu Prymasa Polski

GŁOSY I ODGŁOSY xxx Minął rok od horrendalnych podwyżek cen, wprowadzonych przez władze w poczuciu pełnej bezkarności. W ciągu roku część cen /artykuły

przemysłowe/ uległa jeszcze dodatkowemu wzrostowi. Przeprowadzone podwyżki, mające być wg władz głównym, jeśli nie jedynym elementem reformy, nie dały nic poza doprowadzeniem do skrajnej nędzy społeczeństwa polskiego. Kolejne podwyżki czekają nas w roku bieżącym. O wyniku roku 1992 tak wypowiedział się minister finansów St. Hectars/cytat za „Tygodnikiem Powszechnym” nr 5/3/: „Nowy wskaźnik inflacyjny, jaki zarejestrowano na koniec roku ubiegłego, wynosi 500 mld zł. Zanotowaliśmy rekordowy, dwukrotny spadek siły nabywczej pieniądza, czyli to, co w 1961 r. kosztowało 50 zł, w zeszłym roku kosztowało 100 zł. Nie wzrosły nam przy tym zapasy w handlu. Wprawdzie po raz pierwszy uzyskaliśmy nadwyżkę 400 mln dol. w handlu zagranicznym, ale odbyło się to m.in. kosztem importu surowców i materiałów, które były niższe o 2 proc., co musiało się z kolei odbić na zaopatrzeniu przedsiębiorstw. Równocześnie w ostatnich miesiącach minionego roku nastąpiła niespotykana lawina złotówkowych wypłat bez pokrycia zarówno w towarach, jak i w wydajności pracy”.

Czy i teraz winą za zupełny chaos w gospodarce władze obciążą „Solidarność”? Kto jeszcze wątpi, że przyczyną całego zła jest niedemokratyczny system sprawowania władzy, eliminujący jakąkolwiek kontrolę społeczeństwa i odpowiedzialność rządzących? Koszty przewodniej roli PZPR ponosi cały naród.

xxx Zachęcamy do czytania „Tygodnika Powszechnego”. Mimo znacznych cięć cenzury każdy numer zawiera wiele cennej publicystyki, np. w nr 4, m.in. bardzo ciekawy, obszerny materiał o Powstaniu Styczniowym, w nr 5 wspaniały felieton Piotra Wierzbickiego /z ciekawymi podtekstami!/.

xxx Wbrew naszym prognozom /SW nr 4/ Wałęsa nie został pasożytem przyjęto go do pracy w Stoczni. Na razie jednak ma tylko brać pensję, nie pracując, bo szykują mu dopiero warsztat. Trzeba zapewne zorganizować tam sprzęt podsłuchowy i zwerbować ekipę zaufanych „towarzyszy pracy”.

Numer zamknięto 1.1.1983 r. Wydaje Agencja Informacyjna Solidarności Walczącej

Wersja przepisana

Wersja oryginalna

Aktualności

Andrzej Kisielewicz – nowym przewodniczącym Stowarzyszenia Solidarność Walcząca

W dniu 21.12.2024 roku w Centrum Historii Zajezdnia we Wrocławiu odbyło się Nadzwyczajne Walne...

Pogrzeb Janusza Szkutnika

W sobotę 28 grudnia 2024 w Rzeszowie pożegnaliśmy członka naszego Stowarzyszenia śp. Janusza Szkutnika,...

śp. Jan Bafalukosz (1956-2024)

20 grudnia 2024 r. nad ranem, wskutek ataku serca zmarł nagle Jan Bafalukosz. Jan...

Życzenia świąteczne i noworoczne

Szanowni Państwo, Drodzy Przyjaciele i Sympatycy Solidarności Walczącej W ten szczególny czas, gdy blask betlejemskiej...