(Słowa Pożegnania skierowane przez Przemka Lazarowicza do swojej śp. Mamy Haliny podczas uroczystości pogrzebowych w dniu 22 stycznia 2025 r. )
Kochana Mamo!
(Prawdziwa miłość) wszystko znosi
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje.
Te słowa z I listu św. Pawła Apostoła do Koryntian, to wspaniały komentarz do miłości Twojej i Taty, naszych rodziców. Wasze małżeństwo trwało równe 65 lat, pięknych lat. Stworzyliście nam ciepły, rodzinny dom, gdzie hasło „Bóg, Honor, Ojczyzna” było realizowane w codziennym życiu. Przeżyliście razem trudne chwile nędzy spowodowanej prześladowaniami komunistycznej władzy. Po haniebnej zbrodni sądowej zamordowany został Twój teść Adam, którego nigdy nie dane Ci było przez to osobiście poznać, a Tato na skutek represji nie mógł dokończyć edukacji i podjąć normalnej pracy. To właśnie na Ciebie spadł główny ciężar materialnego utrzymania rodziny. Przeżyliście walkę z ciężką dziecięcą chorobą Romka, a wreszcie trudny okres stanu wojennego, kiedy dzielnie wspierałaś działalność swoich dzieci, zwłaszcza Helenki i Romka, w podziemiu. Pomagałaś również w organizowaniu schronień dla ludzi ukrywających się. Ciężko odchorowałaś internowanie Taty i mnie, tracąc wtedy gwałtownie na wadze prawie 20 kg. Mimo tego aktywnie działałaś w parafialnym zespole Caritas, rozwożąc pomoc do wielu rodzin, wspomagałaś działalność Solidarności Walczącej, równocześnie cały czas pracując zawodowo i wspomagając dzieci w opiece nad wnukami.
Jednak nadeszły lepsze czasy, doczekaliście wspólnie odzyskania niepodległości, ciesząc się z wolności, spokoju i odpoczynku. Patrząc na Waszą nieustającą miłość i szacunek, staraliśmy się swoim życiem realizować ważne dla Was wartości, przyjmując je jako swoje. Dochowaliście się czwórki dzieci, szóstki wnuków i obecnie już jedenaściorga prawnuków. Zawsze mogliśmy liczyć na Wasze wsparcie duchowe, organizacyjne, a wielokrotnie i materialne. Cieszyliście się z naszych sukcesów, dzieliliście nasze troski. Kiedy siedem lat temu zmarł Tato, a dwa lata później Romek, dzielnie radziłaś sobie z życiem, otoczona troskliwą opieką, zwłaszcza Helenki, z którą wspólnie mieszkałaś. Trudno wyrazić słowa wdzięczności dla Helenki, która nie ustawała w staraniach o Twoje zdrowie i dobre samopoczucie. Do ostatnich dni życia zarażałaś nas swoją energią – jeszcze we wrześniu byliśmy wspólnie na obchodach 80. rocznicy Bitwy na Kałużówce, a w listopadzie na śpiewaniu pieśni patriotycznych. Żywo interesowałaś się wydarzeniami w kraju, nie odpuszczając żadnego dnia w czytaniu prasy i śledząc wiadomości telewizyjne. Starałaś się dyskretnie wspierać materialnie wiele organizacji charytatywnych i osób potrzebujących pomocy. Szczególnie ceniłaś sobie działalność Stowarzyszenia Odra-Niemen.
Doprawdy trudno nam uwierzyć, że już nie zobaczymy Cię za kierownicą czerwonego Chevroleta, jadącej załatwiać różne sprawy.
Mamo, jako członkowie Kościoła katolickiego wierzymy w obcowanie świętych, wiemy więc, że wraz z bliskimi Tobie, którzy już wcześniej odeszli do Domu Pana, a zwłaszcza z Tatą, Romkiem, Twoim teściem Adamem, którego, mimo że nie miałaś szansy poznać w ziemskim życiu, był dla Ciebie tak ważny, będziesz wypraszała dla nas łaski zbawienia.
Żegnaj Mamo i do zobaczenia w przyszłości!

